,,Wszechświat kontra Alex Woods” opisuje los chłopaka, który został uderzony meteorytem.  Po pewnym czasie wraca do w miarę normalnego życia każdego nastolatka. Zaprzyjaźnia się też ze starszym mężczyzną.

Niestety to cała ,,fascynująca” historia. Książka jest nudna. Jeśli miała być adresowana do młodzieży to: Ha ha ha !!! Którego nastolatka jest w stanie zaciekawić historia chłopaka prześladowanego w szkole?! Jakieś 75% przechodziło w szkole to samo co główny bohater. Jeśli chodzi o dorosłych, to myślę, że jeśli ktoś lubi powieści obyczajowe to jest w stanie przeczytać książkę do końca.

Właściwie nie rozumiem, dlaczego akurat meteoryt? Alexa mógł równie dobrze potrącić samochód. Ja przez to myślałam, że w książce będą jakieś fragmenty powieści  science-fiction.  Pomyliłam się. Książka jest monotonna, nudna, okropna. Nie ma w niej nic ciekawego.

Chociaż, po dłuższym zastanowieniu widzę dwie zalety. Po pierwsze imię kotki Alexa. Lucy, skrót od Lucyfera. Genialny pomysł. Jeśli kiedyś zdecyduję się na kotkę to na pewno odziedziczy takie imię. A po drugie to ciekawostki o kosmosie.

Jednak stanowczo nie mogę polecić tej książki. Chyba, że osobom powyżej 35 roku życia.

Julia Durda