W „Ulicy Marzycieli” Roberta McLiama Wilsona poznajemy paczkę przyjaciół, którzy w mniej lub bardziej udany sposób próbują sobie ułożyć życie w opętanym wojną domową Belfaście. Spośród tej paczki na pierwszy plan wyłaniają się przede wszystkim dwaj kumple: ironista Jake i przedsiębiorczy Misiek, którzy swoim postępowaniem wykazują absurd podziałów panujących w Irlandii. Ta niewielka objętościowa powieść jest dowodem na to, że w każdym zakątku na świecie ludzie chcą po prostu wieść spokojne życie i nie martwić się, że tuż za rogiem może na nich czekać podłożona przez terrorystów bomba. Czasami owe życie nie jest idealne, nie jest pozbawione trosk i zmartwień, ale zawsze będzie miało więcej sensu niż sztucznie wywoływane wojny i konflikty. W „Ulicy Marzycieli” jest jeden zwycięzca w starciu miedzy protestantami i katolikami i jak na wielką opowieść przystało tym zwycięzcą jest oczywiście miłość.